Basen dla niemowląt - oto dlaczego warto

O basenie dowiedziałam się, przez przypadek, z internetu. Po kilku minutach szukania w moim mieście, okazało się, że jedyny taki basen, znajduje się 5 min. drogi samochodem od naszego domu. Uznaliśmy, że warto spróbować, tym bardziej, że strony internetowe rozpisywały się nad dobroczynnym wpływem basenu na rozwój niemowlaków. Na takie zajęcia mogą uczęszczać dzieciaczki nawet od 3 miesiąca życia, ale zalecane jest, aby zacząć nie później niż w 8 miesiącu, ponieważ dzieci tracą odruchy z życia płodowego. Oczywiście można zacząć w każdym wieku, ale w tym okresie dzieci nie czują lęku przed wodą i odruchowo wstrzymują oddech podczas zanurzania. W końcu przez 9 miesięcy pływały sobie beztrosko w brzuszku mamy.
Pełni obaw o to, jak tam będzie, poszliśmy z Krzysiem na pierwsze zajęcia. Miał wówczas niespełna 4 miesiące i był najmłodszy w swojej grupie. Był bardzo spokojny i dzielnie współpracował z mamą.



 Ogólnie na basenie panuje podstawowa zasada mówiąca, że jedno z rodziców przebywa z dzieckiem w wodzie, a drugie przygląda się z brzegu. Zajęcia odbywają się w niedużym basenie o głębokości 70 cm, w małych 6-osobowych grupach z instruktorem i trwają 30 min.
Są bardzo urozmaicone, pod okiem profesjonalnej pani instruktor. Oto kilka z nich:


Gonienie rozrzuconych na powierzchni wody, kolorowych zabawek.







Pływanie w klasycznych "pływaczkach".



Układanie "wodnych puzzli", z przenoszeniem elementów między brzegami basenu.



Przepływanie pod "makaronem", zarówno na brzuszku, jak i na pleckach.





Pływanie na desce.



Transportowanie zabawek z jednego brzegu na drugi, lub na piankowy materac.






Chodzenie po materacu unoszącym się na wodzie.



Chwile relaksu na piankowym materacu.



Ćwiczenie, na które zawsze czekamy z niecierpliwością, a mianowicie NURKOWANIE. Pierwszy raz mieliśmy okazję spróbować na piątych zajęciach. Ćwiczenie to jest poprzedzone obfitym polewaniem dziecka woda, aby powoli oswajać je z tym doświadczeniem.




Zdjęcia pod wodą, to kadry z kilkusekundowego filmu nagranego przez panią instruktor.






 Pływanie w tunelu.

\



   Wszystkie te ćwiczenia stymulują rozwój psychoruchowy maluchów, pozytywnie wpływając na mięśnie i stawy, a także wzmacniają odporność. Wiele z tych zabaw wpływa na koordynację ruchów, dostarcza nowych bodźców i rozwija zmysły. Podobno dzieci, które jako niemowlęta zaczynały naukę pływania, są odważniejsze i pewniejsze siebie.
Mamy za sobą kilkanaście zajęć i fantastyczne jest to, że mogliśmy wspólnie obserwować kolejne postępy Krzysia. Każdy z etapów, takich jak ruchy nóżek do "żabki", szaleńcze gonienie na gumową kaczuszką, czy rosnąca chęć poznawania otoczenia, dostarczały nam najcenniejszych powodów do dumy.
Dla nas te 30 minut w tygodniu, to czas, na który czekamy z utęsknieniem. Mówi się, że zajęcia na basenie z takim maluszkiem wzmacniają więź z rodzicami i z całą pewnością jest to prawdą. Być może Krzysiu jeszcze tego nie postrzega w ten sposób, ale dla nas czas spędzony razem jest bezcenny. Póki co, nasz synek świetnie się bawi. Może, bez żadnych przeszkód, "kicać" nóżkami, bez obaw rodziców o zachlapaną łazienkę. Co więcej, widzieliśmy, jak pływają starsze dzieci, które zaczynały w podobnym wieku, jak Krzysiu i byliśmy pod wielkim wrażeniem. Dzieci czuły się jak przysłowiowe ryby w wodzie i dodatkowo mogły dać upust swojej niespożytej energii. Aż miło było patrzeć.
Drogie mamusie i tatusiowie, zarówno Ci obecni, jak i Ci przyszli. Jeśli w Waszym mieście jest basen, który prowadzi zajęcia dla maluszków, pomyślcie nad tym, ponieważ naprawdę warto. Koszt jednej lekcji w naszym mieście, to 30 zł, jednak przy zakupie karnetu na 10 lekcji, płacimy 250zł.
Nie jest to może mały wydatek, ale jeśli w Waszym budżecie znajdziecie taką kwotę, wówczas na pewno będzie to dobra inwestycja.




Światowy Dzień Kota

Zapewne usłyszeliście dzisiaj w radiu, w telewizji lub od znajomych, że 17 lutego jest obchodzony, jako Światowy Dzień Kota. Nie jest to jedyny powód, dla którego wspominam o tym dniu. Tak się szczęśliwie złożyło, że w dniu swojego święta nasz rosyjczyk Valdemar obchodzi swoje 3 urodziny (28 lat w przeliczeniu na lata ludzkie). Byłoby nietaktem, gdybym nie wspomniała o tym dniu, tutaj - na Starej Winiarni ;)
Teraz może parę słów na temat genezy tego kociego święta. Wywodzi się ono z Włoch i zostało ustanowione w 1990 roku, natomiast w Polsce obchodzimy je dopiero od 2006 roku.
W czasach imperium rzymskiego koty były symbolem bóstwa, ale chroniły też zapasy wojskowe przed gryzoniami. Ciężkie czasy nastały wraz z nadejściem średniowiecza. Święta Inkwizycja upatrywała w nich symbol pogańskich wierzeń oraz symbol szatana. Dochodziło nawet do takich absurdalnych scen, jak sądy nad kotami podejrzanymi o współudział w czarach. Skazywano je zatem razem z czarownicami na spalenie stosie lub zrzucano je z wież kościołów. Dzieliły zatem karę razem z czarownicami, płonąc na stosach. Los kotów diametralnie się odmienił, gdy Europą owładnęła epidemia dżumy, mająca swój początek właśnie we Włoszech. Nagle czworonogi z wroga kościoła stały się wrogiem szczurów roznoszących chorobę i w konsekwencji zapisały się chlubnie na kartach historii.
Włosi, z uwagi na dług wdzięczności, darzą koty dużym szacunkiem, dlatego zwiedzając włoskie zabytki możemy się natknąć na ich liczną obecność.
Niedawno miałam okazję czytać bardzo ciekawy artykuł w czasopiśmie "Chip", pt.: "Władcy sieci". Autor, zwraca w nim naszą uwagę na rolę kotów w internecie i na ich niesłabnącą popularność. Ze wszystkich zwierząt, to właśnie koty są najchętniej oglądane przez internautów, poczynając od słodkich fotografii, a na śmiesznych filmikach kończąc. Na poparcie tej tezy autor przytacza przykład najsłynniejszego japońskiego kota o imieniu Maru, ubóstwiającego wszelkiego rodzaju kartony i pudełka oraz papierowe torby, a także utalentowaną kotkę Norę, grającą z uwielbieniem na fortepianie.Filmy z udziałem obu kotów notują rekordową ilość odsłon na popularnych portalach. Ponadto Maru posiada własny blog, konto na Facebook'u oraz zajmuje zaszczytne miejsce w Wikipedii.
Także nasz Valdemar znalazł się na You Tube ze względu na swoje zamiłowanie do odkurzacza i można go obejrzeć tutaj i tutaj.
Z dniu kociego święta nie zapomnieliśmy o naszych sierściuchach, Valdemarze i Xawerym i z tej okazji obdarowaliśmy je pysznymi smakołykami.








Dobry początek

Po długich namysłach i zgromadzeniu chęci, wreszcie zdecydowałam się to zrobić. Kliknęłam na "załóż bloga" i stało się. Tytułem wstępu, wytłumaczę, skąd wzięła się nazwa "Stara Winiarnia". Zatem "stara", wynika z zamiłowania do różnego rodzaju staroci. Niektóre z nich potrzebują, aby nadać im nowe życie i właśnie to, będę starała się tu pokazać. Inne stare przedmioty na tyle emanują swoją duszą, że wystarczy je tylko wyeksponować. Natomiast "winiarnia", no cóż... Geneza tego słowa ma podwójne znaczenie i nie wszystko mogę Wam zdradzić. Powiem tylko tyle, że wino czyni człowieka bogatym w fantazję, a tej mam nadzieję, tutaj nie zabraknie. Blog, na którym teraz jesteście, ma być źródłem inspiracji, miejscem metamorfoz, sceną dla rękodzielnictwa, jak również zbiorem babskich porad.
Mam nadzieję, że podołam wszystkim postawionym wyżej celom. Jedno jest pewne - dołożę wszelkich starań, aby tak było.
Pozdrawiam wszystkich, obecnych i przyszłych, czytelników i zapraszam do częstego zaglądania na mojego blog.

Copyright © Stara Winiarnia