Pokój dla 5-latka lub 6-latka
Gdy nasz Krzyś skończył 5 lat przygotowaliśmy dla niego prezent-niespodziankę w postaci nowej aranżacji pokoju. Prace remontowe objęły zmianę koloru ścian, przemeblowanie oraz zmianę kilku dodatków. Poniżej znajdziecie wiele praktycznych wskazówek, które warto wziąć pod rozwagę przy aranżowaniu pokoju małego dziecka.
Zasada 3 kolorów
Wbrew pozorom, dobranie odpowiednich kolorów ścian w pokoju dziecka, to nie jest taka prosta sprawa. Z jednej strony muszą sprzyjać właściwemu wypoczynkowi dziecka, a z drugiej pobudzać oraz stymulować do zabawy i nauki. Bardzo łatwo jest ulec pokusie i przesadzić z ilością nasyconych kolorów, co może przytłaczać i wprowadzać chaos w pokoju dziecka. Aby ułatwić sobie to zadanie i nie ulec pokusie wprowadzania nadmiernej ilości kolorów najprościej jest przyjąć "zasadę 3 kolorów". Przyznam, że wdrożenie tej zasady w życie jest czymś, czego wciąż się uczę i co nadal przychodzi mi z dużym trudem.
"Zasada 3 kolorów" trzyma w ryzach naszą chęć do ich nadużywania. Uczy zachowania właściwych proporcji oraz że "mniej znaczy lepiej". Te proporcje rozkładają się następująco:
– 70 % całości to neutralny odcień bazowy
– 20% to odcień uzupełniający
– 10% stanowi odcień kontrastowy dla całości
– 20% to odcień uzupełniający
– 10% stanowi odcień kontrastowy dla całości
Ponadto "zasada 3 kolorów" nakazuje powtórzyć każdy z kolorów mniej więcej "x3" w aranżowanym pomieszczeniu. Nie oznacza to, że powtórzenie musi mieć tą samą intensywność barwy. Może to być np. niebieska poduszka i nieco jaśniejszy niebieski dywan. Odcień może się różnić, ważne jest aby kolory były zbliżone.
Jeśli mimo to dobór kolorów nadal nastręcza trudności można skupić się na jednym przedmiocie z pokoju dziecka, które szczególnie lubi, np. obrazek, a następnie dobrać kolory w oparciu o jego barwy.
Jeśli już spodoba nam się jakiś kolor farby najlepiej wybrać jej 2 tony jaśniejszą barwę bo w pomieszczeniu zawsze wypada ciemniejsza. Najlepiej pokazuje to zdjęcie poniżej, na którym widać próbki kolorów, jakie wybrałam w kolejności od lewej strony. W sklepie wydawały mi się odpowiednie, jednak po nałożeniu próbek na ściany okazało się, że konieczne jest zastosowanie jaśniejszych barw.
Kolory i ich znaczenie
Zastosowane przeze mnie kolory nie były przypadkowe. Wiedziałam, że bazą będzie modny obecnie i powszechnie stosowany kolor szary. Kluczem był jedynie odcień szarości. Z uwagi na wschodnią ekspozycję pokoju oraz niewielką ilość naturalnego światła ograniczanego dodatkowo przez drzewa i uskok budynku, odcień szarości musiał być bardzo jasny. Aby nie stał się zbyt przytłaczający, nudny i monotonny zestawiłam go z ciepłą bielą, która celowo nie była śnieżnobiała. Jako trzeci kolor wybrałam turkus z uwagi na jego oddziaływanie. Ten kolor zwiększa kreatywność a jednocześnie nie jest oklepanym niebieskim - tak charakterystycznym dla pokoju chłopca. Aranżując ten pokój najbardziej zależało mi na stworzeniu pomieszczenia zapewniającego wyciszenie, odprężenie i poczucie przestrzeni, ale przede wszystkim warunki do przyszłej nauki w szkole podstawowej. Z uwagi na niewielkie rozmiary pokoju 2,5 x 3,5m i słabe doświetlenie miał się wydawać większy i bardziej przestronny niż był w rzeczywistości.
SZAROŚĆ - barwa natury, daje poczucie bezpieczeństwa, dodaje elegancji, sprzyja koncentracji, kolor uniwersalny (zarówno w aranżacjach klasycznych jak i nowoczesnych; zarówno z tonacjami ciepłymi, jak i zimnymi), neutralny i niebrudzący, lubi duety praktycznie z większością barw, a w pokojach dziecięcych szczególnie z różem, pomarańczem, granatem, czerwienią, żółcią, zielenią, turkusem, niebieskim (w takim zestawieniu ożywia i rozwesela pomieszczenie); lubi też pastele, tonując nadmiar słodyczy (np. w przypadku różu). Zestawienie szarości z bielą daje wrażenie uporządkowania i elegancji. Stosowany bez umiaru może dać wrażenie smutku, nudy i przygnębienia.
SZAROŚĆ - barwa natury, daje poczucie bezpieczeństwa, dodaje elegancji, sprzyja koncentracji, kolor uniwersalny (zarówno w aranżacjach klasycznych jak i nowoczesnych; zarówno z tonacjami ciepłymi, jak i zimnymi), neutralny i niebrudzący, lubi duety praktycznie z większością barw, a w pokojach dziecięcych szczególnie z różem, pomarańczem, granatem, czerwienią, żółcią, zielenią, turkusem, niebieskim (w takim zestawieniu ożywia i rozwesela pomieszczenie); lubi też pastele, tonując nadmiar słodyczy (np. w przypadku różu). Zestawienie szarości z bielą daje wrażenie uporządkowania i elegancji. Stosowany bez umiaru może dać wrażenie smutku, nudy i przygnębienia.
Zastosowana farba: Luxens (Śnieżka) - kolor "Mglisty dzień" (już niedostępny).
CIEPŁA BIEL - minimalizm, optyczne powiększenie, w parze z kolorowymi akcentami zapobiega wrażeniu monotonii, złamana biel dodaje łagodności i jest mniej surowa.
Zastosowana farba: Luxens (Śnieżka) - kolor Ciepła biel (już niedostępny).
TURKUS- daje wrażenie świeżości i entuzjazmu, oznacza spostrzegawczość i otwartość umysłu, odpręża, pobudza kreatywność, inspiruje do dokonywania zmian.
DREWNO - jest ciepłe i miłe w dotyku, ponadczasowe, pasuje do każdej aranżacji (klasycznej i nowoczesnej).
DREWNO - jest ciepłe i miłe w dotyku, ponadczasowe, pasuje do każdej aranżacji (klasycznej i nowoczesnej).
Kolor szary pojawił się na ścianie okiennej oraz na ścianie przy łóżku. Zgodnie z zasadą wydzielania stref w obrębie jednego pomieszczenia, pomalowanie okolic łóżka ciemniejszą barwą wyznaczyło tym samym strefę wypoczynkową. Pamiętajmy, że kolor ściany może być kolorem mebla w innej części pokoju i na innym tle.
Przy tej okazji warto wspomnieć o trikach, które powiększają optycznie pokój. Rok wcześniej eksperymentowałam z pasami na ścianach. Duże szerokie pasy sprawdzają się w małych pomieszczeniach. Namiar drobnych szczegółów może przeładować niewielki pokój. Poza tym szersze pasy (42cm) łatwiej jest wykonać i kosztują mniej pracy. Na zdjęciu poniżej widać elementy poprzedniej aranżacji (farby Luxens: Poranne cappucino, Anielski błękit - kolory już niedostępne).
Farby Luxens (Leroy Merlin)
Farba oferowana w Leroy Merlin pod nazwą Luxens początkowo wzbudziła we mnie obawy, ponieważ krycie pierwszej warstwy wydawało się mizerne. Dopiero położenie drugiej warstwy dało oczekiwany rezultat. Czytałam liczne komentarze na temat farb lateksowych Luxens, wśród których dominowało przekonanie, że mają długo utrzymujący się, nieprzyjemny zapach. Pozwolę sobie nie zgodzić z tą opinią. Nie zauważyłam, aby jej zapach odbiegał od normy. Nie pachnie może fiołkami, ale nie można także powiedzieć, że cuchnie - posiada zwyczajny chemiczny zapach jak większość farb tego typu. Dla wielu z Was może być zaskoczeniem, że wówczas producentem tych farb była i chyba nadal jest Śnieżka, więc można przyjąć, że Luxens oferuje bardzo zbliżoną jakość. Pomimo mojego zamiłowania do Tikkurilli, Bondex'a, Flugger'a i Beckers'a, a ostatnio także Magnata, przyznam że ostatecznie farby Luxens pozwoliły mi osiągnąć oczekiwany rezultat za przystępną cenę. Na korzyść tych farb przemawia także imponująca paleta kolorów (w tym duży wybór szarości).
Naklejki ścienne
Uznałam, że poeksperymentuję na jednej z dłuższych ścian. W nawiązaniu do sąsiedniej ściany w kolorze szarym, znalazły się na niej szare gwiazdki. Nalepki ścienne kupiłam na Allegro 2,50zł/ark. 85 szt. (2016). Gwiazdki znajdowały się w odległości średnio 12cm od siebie. Fakt, że były samoprzylepne znacząco wpłynął się cenę aranżacji całej ściany. Były też szybsze i mniej kłopotliwe, niż ich malowanie lub kładzenie nowej tapety. Poza tym pozwoliły na szybką zmianę wnętrza. Kolejną ich zaletą był fakt, że gdy już się znudziły ich zdjęcie zajęło by tylko kilkanaście minut. Zazwyczaj, gdy zdejmujemy naklejki po dłuższym czasie, ściana wymaga odmalowania, ponieważ farba z czasem ciemnieje i mogą pozostać jaśniejsze ślady o kształcie gwiazdek.
Naklejkę ścienną z imieniem zamówiłam na Allegro (warto zwrócić uwagę na to, czy naklejka jest błyszcząca, czy matowa; polecam tą drugą). Sposób jej montażu opisałam w poście "Zasady domu".
Dwustronne łóżko "KURA" (Ikea)
Łóżko KURA z Ikei, o którym pisałam już w poście "Odkrycia małe i duże", zasługuje na szczególną uwagę. Może być strzałem w dziesiątkę dla rodziców, którzy cenią sobie funkcjonalność mebli lub możliwość zmiany aranżacji bez ponownego ponoszenia kosztów. Jest to także idealne rozwiązanie dla rodziców planujących kolejne potomstwo;) Naszą KURĘ kupiliśmy za 250zł jako używaną, choć tak naprawdę była jak nowa, ponieważ została złożona i zaraz rozłożona przez poprzednich właścicieli. Warto zatem zerknąć na rynek wtórny, ponieważ może się okazać, że za pół ceny znajdziemy zadbany mebel. KURA doczekało się wielu modyfikacji, których efekty możemy bez trudu znaleźć w internecie (najlepsze hasło kluczowe dla wyszukiwarki:"ikea hackers kura"). Dotychczas Krzyś spał na dolnym poziomie. Zdjęliśmy dłuższą belkę, aby umożliwić łatwiejsze wchodzenie do łóżka (nie miało to wpływu na sztywność konstrukcji). Jednakże nie zdradzaliśmy Krzysiowi drugiej funkcji mebla jaką jest łóżko piętrowe. Producent zaznacza w instrukcji, że funkcja łóżka piętrowego jest przeznaczona dla dzieci w wieku od lat 6. My zdecydowaliśmy się jednak "odwrócić" naszą KURĘ rok wcześniej.
Fantastyczną funkcją tego łóżka jest możliwość wygospodarowania intymnej przestrzeni pod nim, idealnej dla 5-latka, który pragnie mieć swoje królestwo i kryjówkę przed światem.
Obecnie łóżko KURA sprzedawane jest w kolorze białym, jednak jesteśmy w posiadaniu poprzedniego modelu w kolorze niebieskim. Aby pasowało ono do nowej aranżacji konieczne było przemalowanie niektórych elementów na kolor biały. Łóżko momentalnie nabrało świeżości.
Z uwagi na materac, który przekraczał grubość zalecaną przez Ikeę do tego modelu łóżka (max.15cm), konieczne było pozostawienie barierek chroniących przed wypadnięciem. Jedyna zmiana polegała na uszyciu pokrowców w kolorze szarym celem dopasowania ich koloru do całej aranżacji.
Do niedawna, Ikea oferowała w sprzedaży narzutę z poduszką Stickat. Montowana na krawędzi łóżka była wygodna poduszką a jednocześnie stanowiła kotarę dla dolnego poziomu. Ten produkt zainspirował mnie do stworzenia czegoś nowego, zaskakującego i posiadającego kilka zastosowań. Nasze łóżko zyskało zwijaną, białą, roletę zacieniającą. Spytacie: "Po co w łóżku roleta?". Już spieszę i objaśniam. To mój autorski gadżet w postaci ruchomej ścianki:D Tutaj ponownie przyszła z pomocą Ikea, która oferowała roletę Tupplur (100x190cm, 79,99zł; produkt niedostępny - aktualny zamiennik
FÖNSTERBLAD), której szerokość możemy samodzielnie dociąć do żądanej szerokości. Łóżko ma szerokość 93 cm. Trudno jest dostać roletę o dokładnie takiej szerokości, dlatego kupiłam roletę Tupplur o szerokości 100cm a następnie skróciłam jeden z boków o kilka cm, zgodnie z instrukcją.
Kryjówka / tajna baza / domek
pod łóżkiem - czyli KURA na wypasie
pod łóżkiem - czyli KURA na wypasie
Przestrzeń pod łóżkiem Ikea KURA świetnie sprawdzała się podczas wieczornego "czytanka" lub gdy Krzysiu miał kilku gości. Pozostawiliśmy ją jednak niezagospodarowaną, aby Krzyś sam mógł decydować, co się tam znajdzie.
Gdy syn planował zorganizować pod swoim łóżkiem "tajną bazę", domek lub kryjówkę zasuwał roletę a z góry spuszczał swój mięciutki koc pełniący rolę narzuty. Zapalał w kryjówce światło i jest był w swoim świecie...
Niewielki stołek ze schowkiem po moich dziadkach, po odnowieniu pełnił tam często rolę stolika:)
Małe kino pod łóżkiem
Czy pamiętacie rzutniki "Ania","Jacek" lub Diapol z naszego dzieciństwa? Nie potrzebowaliśmy wtedy kablówki z programami dla dzieci. Przerzucało się slajdy w rzutniku, a wyobraźnia załatwiała resztę. Dokładnie o tym samym pomyślałam, dla naszego uwielbiającego książki Krzysia. Do tego celu posłużyła wspomniana wcześniej biała roleta zamontowana na boku łóżka. Po rozwinięciu stawała się ona ekranem dla rzutnika! Początkowo myślałam o zakupie rzutnika "Ania" albo "Jacek", ale po kilku sugestiach męża doszłam do wniosku, że ze względu na bezpieczeństwo Krzysia wskazane byłby urządzenie, które uniemożliwiłoby dziecku dostanie się do jego wnętrza, a jak wiadomo rzutnik działa pod wysokim napięciem (230V). Przeszukując w tym celu po raz kolejny internet natrafiłam na rzadki model projektora produkcji ZSRR. Ujęły mnie jego niewielkie gabaryty, ciekawa dziecięca forma, kolor nawiązujący do aranżacji pokoju, ale przede wszystkim niezwykle łatwa obsługa. Rzutnik przypominał armatę i często pod takim określeniem występował w nielicznych ogłoszeniach.
Rzutnik posiadał możliwość regulacji góra-dół oraz pokrętło umożliwiające dziecku swobodne przewijanie kliszy. No właśnie - rzutnik jest na klisze, a nie na slajdy. Trudno mi powiedzieć czy to zaleta, ale znając roztargnienie Krzysia i to z jaką łatwością zawierusza różne rzeczy, to chyba jednak zaleta :) Projektor kosztował na Allegro 60zł + przesyłka. Wymagał również zakupienia bajek na kliszach i w przypadku tego typu urządzeń, to niestety nie jest najmniejszy koszt. Zwykle jedna bajka to wydatek rzędu 10-15zł. Wiadomym jest, że im więcej bajek tym lepiej, lecz jeśli nie jesteśmy pewni, czy taki projektor przypadnie naszej latorośli do gustu najlepiej ograniczyć się początkowo do 2 szt. U nas wybór padł na "Czerwonego Kapturka" i z uwagi na sympatię Krzysia do militariów, "Czterech pancernych i psa".
Półka jako stolik nocny
Znów wracam do łóżka KURA, które stanowi idealną bazę do różnych przeróbek. W przypadku pokojów w blokach z Wielkiej Płyty wyzwaniem bywają rury centralnego ogrzewania. Zwłaszcza posiadacze mieszkań na ostatnich piętrach mogą wiele powiedzieć na temat radosnej twórczości PRL-owskich speców od prowadzenia rur grzewczych. W naszym przypadku były to dwie poziome rurki prowadzące od pionu do grzejnika. Szczęśliwie ścianka łóżka skutecznie je zasłaniała. Jednak zarówno pion, poziome rury, jak i odległość grzejnika od ściany sprawiły, że wystające pokrętło temperatury grzejnika wypadło akurat na pionowej konstrukcji łóżka, przez co dosunięcie łóżka do ściany było niemożliwe.
Powstała spora szczelina między łóżkiem a ścianą, w którą często-gęsto wpadały pluszaki, z którymi Krzysiu lubi sypiać. Również i na to znalazł się sposób. Lukę wypełniła półka, którą zamontowałam na drewnianych wspornikach. Użyłam półki dekoracyjnej o grubości 4cm z Castoramy (takiej samej jak profile łóżka) i zastosowałam do tego masywne drewniane wsporniki, aby współgrały z całością. Przy pomocy urządzenia wielofunkcyjnego dostosowałam kształt półki do kształtu ściany. Celowo nie użyłam wyrzynarki, bo ta za bardzo poszarpałaby brzegi. Tym sposobem powstała wygodna półka, która zapełniła lukę a ponadto z powodzeniem pełni rolę stolika nocnego, na który można odłożyć książkę, pluszaki, zabawki albo postawić nocną lampkę.
Wracając jeszcze do kwestii oświetlenia pragnę Wam udowodnić jakie jest ono ważne i jak bardzo wpływa na nasze postrzeganie przestrzeni. Innymi słowy, jeśli chcemy optycznie powiększyć niedużą przestrzeń, zastosujmy wiele źródeł światła. Ich obecność sprawi, że pokój wyda się większy. W przypadku pokoju dziecka, oprócz światła głównego najczęściej są to: lampka na biurku / stoliku, lampka do czytania, lampa stojąca, oświetlenie LED.
W przypadku pokoju Krzysia lampka biurkowa stanęła na parapecie, aby nie zajmowała miejsca na biurku. Używana lampka kosztowała 10zł (Ikea Kvart - obecnie w kolorze czarnym).
Dlaczego warto ją kupić?
- nie wymaga kosztownych baterii (ładowana przez USB mini, czyli możemy użyć ładowarki do telefonu a nawet naładować z powerbanku)*
- włącza i wyłącza się poprzez puknięcie lampką lub w nią (zatem idealna nawet dla małych dzieci)
- solidnie świeci ciepłym i przyjemnym światłem
- po kolejnym puknięciu zmienia kolory (frajda dla dzieciaków)
- jest przenośna! (zabieramy ją wszędzie: na wakacje, na noclegi poza domem, np. u dziadków)
- kosztuje niewiele (ok. 30zł )
- dostarcza dzieciakom mnóstwa radości :)
Oznaką kończącej się "baterii" jest coraz słabsze świecenie lampki. Jest świetnym rozwiązaniem dla dzieci, które boją się ciemności i nie wyobrażają sobie spać inaczej, jak przy zapalonym świetle. Taka lampka pozwala zaoszczędzić prąd, gdy dziecko domaga się zapalonego w nocy światła. Specjalnie na potrzeby tego posta przetestowałam naszą lampkę, żeby przekonać się jak długo świeci od chwili pełnego naładowania. Krzyś idąc spać włączał ją sobie, a gdy zasnął lub my szliśmy spać, wówczas ją wyłączaliśmy. Test pokazał, że nasza roczna lampka świeciła (po roku codziennego używania) się nieprzerwanie przez 24h. Można zatem przyjąć, że w pełni naładowany "kotek" wystarczy dziecku na 2 noce. Przy zakupie warto zwrócić na pojemność baterii litowo-jonowej. Im większa wartość, tym dłuższe świecenie. Po podłączeniu do ładowarki, na spodzie miga czerwone światełko. Gdy świeci się światłem ciągłym oznacza to, że lampka jest w pełni naładowała.
Ponadto może mieć jeszcze jedno pozytywne zastosowanie. Gdy dziecku zachce się w nocy siusiu, może zabrać kotka ze sobą, a ten oświetli mu drogę. Lampka może się także przydać świeżo upieczonym rodzicom, gdy trzeba wstawać do maluszka kilka razy w czasie jednej nocy. Światło nie oślepia, ale pozwala szybkim rzutem oka sprawdzić co dzieje się w łóżeczku.
Lampka występuje także w nieco mniejszej wersji z zasilaniem na tradycyjne baterie (jest to wersja mini o takim samym wyglądzie, ale mniejszym rozmiarze). Otrzymaliśmy taką lampkę w wyniku pomyłki Sprzedającego, ale nie znaleźliśmy dla niej zastosowania. Urządzenie zasilane baterią litowo-jonową wydaje się praktyczniejsze zarówno pod względem wielkości i ilości emitowanego światła, jak również czasu działania.
Wskazówka
Zalecam ładowanie przy pomocy kabla dołączonego do zestawu. Jest to o tyle istotne, że wtyk jest nieco dłuższy niż w większości miniUSB. Używając "krótszej" wersji możemy doprowadzić do uszkodzenia urządzeń, które nim ładujemy (telefon, tablet).
Oświetlenie pod łóżkiem KURA
Dla wielu może się okazać zaskoczeniem fakt, że oświetlenie również może wpływać na optyczne powiększenie wnętrza. Od samego początku zakładałam, że po odwróceniu łóżka KURA zamontujemy pod nim oświetlenie. Naturalnie wybór padł na popularne oświetlenie w postaci taśm LED. Montaż takiego źródła światła nie należy do najtrudniejszych jednak wymaga dostępu do lutownicy, a wcześniej należy zapoznać się szczegółowo z jego elementami.
Rosnące biurko Flisat (Ikea)
Uwielbiam meble wielofunkcyjne, zwłaszcza te rosnące razem z dziećmi. Biurko Flisat Ikea (499zł), bo o nim mowa, szybko zyskuje przy bliższym poznaniu.
Praktyczne cechy biurka Ikea Flisat:
- regulowana wysokość - w trzech stopniach (55-73cm)
- możliwość pochylenia w prosty sposób blatu z obrzeżami zabezpieczającymi przed spadaniem przedmiotów (np. kredek)
- blat z frezem przy wolnej krawędzi (zatrzymującym np. kredki)
- sprytne miejsce do przechowywania pod blatem w pudłach Trofast z praktyczną pokrywką, która zakryje każdy nieporządek. Przy zwiększonej wysokości biurka można zastosować głębsze pudło Trofast.
- mocowanie dla rolki papieru do rysowania
- regulowana wysokość - w trzech stopniach (55-73cm)
- możliwość pochylenia w prosty sposób blatu z obrzeżami zabezpieczającymi przed spadaniem przedmiotów (np. kredek)
- blat z frezem przy wolnej krawędzi (zatrzymującym np. kredki)
- sprytne miejsce do przechowywania pod blatem w pudłach Trofast z praktyczną pokrywką, która zakryje każdy nieporządek. Przy zwiększonej wysokości biurka można zastosować głębsze pudło Trofast.
- mocowanie dla rolki papieru do rysowania
Regulacja wysokości wymaga jedynie odkręcenia dwóch motylków na każdej nodze biurka.
Pochylenie blatu wymaga jedynie uniesienia blatu i podstawienia dwóch obrotowych "bolców" z tyłu. Taśma na środku stanowi ogranicznik wysokości.
Bardzo podobają mi się obrzeża na krawędziach blatu, dzięki którym nic nie spadnie za biurko (kredki i inne przedmioty). Natomiast wzdłuż dolnej krawędzi blatu znajduje się frez, który skutecznie zatrzymuje staczające się kredki, gdy blat jest pochylony. Dodatkową opcją jest możliwość zamontowania papieru do rysowania w rolce (w zestawie).
Początkowo, gdy Krzyś dostał biurko na 5 urodziny korzystał z najniższego poziomu. Wówczas, pod biurkiem wykorzystaliśmy pudła Trofast o głębokości 10cm.
Gdy Krzyś podrósł i poszedł do pierwszej klasy zaszła potrzeba podniesienia biurka na wyższy poziom i wówczas zwiększyła się przestrzeń pod biurkiem. Pozwoliła na zmianę pudeł na głębsze (23cm). Przy zmianie poziomu blatu na najwyższy będzie możliwość zastosowania jeszcze głębszego pudła Trofast (36cm).
Na ścianie przy biurku zawisł reling (Ikea Bygel 55cm - już niedostępny) wraz z pojemnikami (Ikea Bygel - już niedostępne). Doskonałe miejsce na przechowywanie kredek, pisaków oraz nożyczek, dzięki czemu wszystko jest pod ręką i nie zajmuje miejsca na biurku.
Krzesełko - wbrew pozorom trudny wybór
Sklepy meblowe posiadają w swojej ofercie liczne krzesełka dla dzieci. Urzekają kolorami, wzorami obić, czasem sposobem regulacji, jednak chciałabym zwrócić Waszą uwagę na kwestie dotyczące prawidłowej postawy naszych pociech. Powszechnie wiadomym jest, że wady postawy towarzyszą większości dzieci w Polsce, więc starajmy się ograniczać ten problem już w domu, zanim dziecko zasiądzie w szkolnej ławce z ciężkim plecakiem u boku.
W chwili, gdy Krzyś skończył 5 lat w jego pokoju stanęło krzesełko Ikei z serii Mammut (z poprzedniej aranżacji). Później, jako siedmiolatek i pierwszoklasista potrzebował wyższego krzesła. Ponieważ popularny obrotowy fotel mógłby znacząco pogorszyć jego koncentrację uwagi (bujanie się), z którą ma problem, sięgnęłam po "zdrowe krzesło" Entelo. Być może jest Wam znane ze współczesnych szkolnych ławek, w które niektóre szkoły wyposażają swoje sale.
Ich cechą charakterystyczną jest oryginalny kształt oparcia. Producent zapewnia, że ergonomiczny kształt daje zdrowe podparcie plecom dziecka i wymusza prawidłową postawę podczas siedzenia. Wybór modeli jest duży biorąc pod uwagę niezmienny kształt oparcia. Wynika to w dużej mierze z przypisywania kolorów konkretnym przedziałom wiekowym. Może to nastręczać problemów przy aranżowaniu pokoju dziecka, gdy okazuje się, że wybrany i pasujący kolor jest przypisany innej grupie wiekowej.
Niestety krzesła nie należą do najtańszych. Ich ceny zaczynają się od 99zł (na stronie producenta). Na rynku wtórnym można je kupić od ok. 50zł.
Nasz model nosi nazwę Spider i posiada charakterystycznie szeroko rozstawione nogi. Bardzo lubię ten szczegół, ponieważ zapewniają naprawdę solidne podparcie i uniemożliwiają "bujanie się" na krześle.
Z opinii jakie udało mi się znaleźć w internecie wynika, że plastikowe siedziska są, zdaniem niektórych rodziców, zbyt śliskie i dzieci się z nich zsuwają. Na nasze szczęście krzesło Krzysia to model wyposażony w okrycie z tkaniny, więc trudno mi potwierdzić te opinie. Dostępne są także modele obrotowe.
Źródło: www.entelo.pl |
Niestety krzesła nie należą do najtańszych. Ich ceny zaczynają się od 99zł (na stronie producenta). Na rynku wtórnym można je kupić od ok. 50zł.
Nasz model nosi nazwę Spider i posiada charakterystycznie szeroko rozstawione nogi. Bardzo lubię ten szczegół, ponieważ zapewniają naprawdę solidne podparcie i uniemożliwiają "bujanie się" na krześle.
Z opinii jakie udało mi się znaleźć w internecie wynika, że plastikowe siedziska są, zdaniem niektórych rodziców, zbyt śliskie i dzieci się z nich zsuwają. Na nasze szczęście krzesło Krzysia to model wyposażony w okrycie z tkaniny, więc trudno mi potwierdzić te opinie. Dostępne są także modele obrotowe.
Wystrój okna
"Mniej znaczy lepiej, "Mniej znaczy lepiej"... ciągle to sobie powtarzałam. Aranżując dziecięcy pokój trudno nie ulec pokusie przeładowania pomieszczenia gadżetami. Podoba nam się mnóstwo słodkich dodatków i wszystkie widzielibyśmy w pokoju naszego malucha, ale powściągliwość jest w tym przypadku na wagę złota. Nie inaczej jest z wystrojem okna. Mnóstwo jest pięknych, zdobnych firan często z grafikami w postaci bohaterów bajek, jednak pokój dziecka z założenia jest już przepełniony drobiazgami, więc łatwo o przesadę. Jeśli nie możemy się zdecydować, najprościej jest wybrać gładki woal, który doda przytulności pomieszczeniu, ale też lekkości i subtelności.
Z uwagi na to, że pokój Krzysia jest bardzo ciemny (ekspozycja wschodnia + uskok budynku + drzewa za oknem) starałam się nie przysłaniać nadmiernie okna. Zrezygnowałam z firanek i zasłonek na rzecz lambrekinu imitującego podniesioną roletę rzymską. Nie wiem na ile ten zabieg się udał, ale do pokoju od razu zaczęło wpadać o wiele więcej naturalnego światła. Ponadto na oknach zamontowane były tradycyjne rolety wewnętrzne w kasetach, więc wystój okna nie musiał spełniać funkcji osłony przed ciekawskimi spojrzeniami. Dzięki lambrekinowi biurko Krzysia jest teraz dobrze doświetlone.
Z uwagi na to, że pokój Krzysia jest bardzo ciemny (ekspozycja wschodnia + uskok budynku + drzewa za oknem) starałam się nie przysłaniać nadmiernie okna. Zrezygnowałam z firanek i zasłonek na rzecz lambrekinu imitującego podniesioną roletę rzymską. Nie wiem na ile ten zabieg się udał, ale do pokoju od razu zaczęło wpadać o wiele więcej naturalnego światła. Ponadto na oknach zamontowane były tradycyjne rolety wewnętrzne w kasetach, więc wystój okna nie musiał spełniać funkcji osłony przed ciekawskimi spojrzeniami. Dzięki lambrekinowi biurko Krzysia jest teraz dobrze doświetlone.
Pluszowy dywan - czy warto?
Warto zastanowić się nad doborem właściwych dodatków. Pokoje dziecięce lubią dodatki delikatne, lekkie i puszyste (np. mięciutki koc lub poduszki). W przypadku szarego koloru ścian świetnie sprawdza się filc i naturalne tkaniny, takie jak len czy bawełna.
Jak wynika, nie tylko z moich obserwacji, jeśli w pokoju znajduje się kawałek dywanu, jest on oblegany przez dzieci. Maluchy bawią się przeważnie na podłodze, więc wydaje się to naturalne, że chętniej przysiadają na ciepłym dywanie, niż na chłodnej podłodze. Nie może go zabraknąć w aranżacji pokoju dziecięcego. W pokoju Krzysia znalazł się zatem przyjemny, pluszowy dywan 120x160cm (Allegro, 99zł+ 12zł przesyłka - 2016 rok). Dodaje miękkości całej aranżacji. Jest przyjemny w dotyku, zupełnie jak najdelikatniejszy, pluszowy miś. Jego dużą zaletą jest możliwość prania w pralce. Od spodu posiada antypoślizgowe "kropki". W przypadku dywanów pluszowych kupowanych przez internet może się okazać, że gęstość runa może nas negatywnie zaskoczyć. Jednak nie warto się tym przejmować, ponieważ po rozwinięciu i położeniu na podłodze jest to niezauważalne. Niemal każdy kto widział nowy pokój Krzysia zwrócił szczególną uwagę właśnie na ten dywan, z przyjemnością zatapiając w nim dłonie :). Należy jednak wspomnieć, że po dłuższym czasie i kilku praniach dywan traci na swojej "jedwabistości". Bywa też dość trudny do utrzymania w czystości. Im staje się brudniejszy i "tępy" w dotyku, tym trudniej usunąć z niego zanieczyszczenia przy pomocy odkurzacza. Po praniu warto przeczesać dywan szczotką (np. do włosów), aby rozdzielić posklejane w pralce pasma. Odzyska on gładkość, choć trudno jest mówić o powrocie do pełnej formy. Jeśli mam być szczera: pluszowy dywan jest fenomenalny gdy jest nowy, ale dzisiaj wybrałabym dywan, z krótszym runem, które łatwiej utrzymać w czystości.
Miejsce na odzież - warto o nim pamiętać
Wielu rodzicom zapewne znany jest problem porozrzucanych po pokoju ubrań dziecka. Jak się okazuje, często kluczem do tej zagadki jest brak konkretnego miejsca w pokoju dziecka przeznaczonego na ubrania. Projektując dziecięcy pokój skupiamy się na wielu detalach, ale często zapominamy o tak prozaicznej rzeczy, jak wieszak lub miejsce na odzież. Dlatego idąc tym tropem zawiesiłam 2 wieszaki w postaci figlarnych ogonków z Ikei (BÄSTIS - 3,99zl / szt.).
Pompony tiulowe
Bywają aranżacje dziecięcych pokoi z wykorzystaniem pomponów tiulowych (Allegro, od 10zł / szt. + przesyłka). Alternatywnym rozwiązaniem są pompony z bibuły (Aliexpress, od 2zł / szt.). Te pierwsze mają tę przewagę, że można je prać, gdy już zgromadzą odpowiednią ilość kurzu. Pompony z bibuły trudniej oczyścić.
Jeśli tylko możecie, zróbcie je sami! Ich wykonanie jest naprawdę proste a zaoszczędzicie przy tym całkiem sporo pieniędzy. Najlepsze jest jednak to, jaką frajdę Wam to przyniesie ;) Każdy spokojnie poradzi sobie z takim zadaniem. W sklepach z tkaninami oraz w marketach budowlanych coraz częściej możemy spotkać się z dużym wyborem kolorów tiuli. Średnica pomponów jest kwestią wyczucia. Jeśli pokój dziecka jest niewielki, największy pompon nie powinien przekroczyć średnicy 15cm. Wykonanie kilku pomponów znacząco różniących się rozmiarami doda wnętrzu trójwymiarowości.
Instrukcja tworzenia pomponów:
Krok 1
Kupujemy tiul w rolkach (szer. 15cm, dł. 9m). Jeśli nie macie czasu ganiać po sklepach najlepszym rozwiązaniem jest zakup na Allegro (1 rolka - ok. 3zł + ok. 10zł przesyłka). Jeśli pompon ma być gęsty, jak te na zdjęciach z internetu należy przyjąć, że 1 rolka tiulu = 1 pompon.
Krok 2
Przygotowujemy szablon. Wycinamy z tektury kilka okręgów o różnych średnicach, pamiętając aby do każdego z tych wymiarów (8cm, 10cm, 12cm, 14cm) dodać 4cm, na "dziurkę techniczną" potrzebną do związania tiulu. Zatem jeśli chcemy uzyskać pompon o średnicy 10cm musimy wyciąć szablon o średnicy 14cm, a wewnątrz wyciąć otwór o średnicy 4cm. Po zakończonym nawijaniu i rozłożeniu pomponu, uzyska on średnicę 10cm.
Składamy nasz wycięty okrąg dokładnie w połowie. Jeśli jest to gruby karton, który trudno jest precyzyjnie zgiąć, najlepiej zaznaczyć linię przebiegającą przez środek na pomocą tępej strony nożyczek.
Warto zacząć od nawijania pomponów o największej średnicy, a następnie zmniejszając szablon nożyczkami wg narysowanych linii przechodzić do tworzenia mniejszych pomponów, bez konieczności tworzenia dla każdego osobnego szablonu.
Warto zacząć od nawijania pomponów o największej średnicy, a następnie zmniejszając szablon nożyczkami wg narysowanych linii przechodzić do tworzenia mniejszych pomponów, bez konieczności tworzenia dla każdego osobnego szablonu.
Krok 3
Zaczynamy nawijanie.
Z rolki z tiulem odcinamy kawałek, który posłuży nam do związania kuli, dlatego musi być dłuższy od średnicy pomponu. Zamiast tiulu można użyć tasiemki. Ponieważ chciałam, aby pompony były niewidzialnie zawieszone w powietrzu użyłam grubszą żyłkę, która wsunęłam w kawałek tiulu.Aby ułatwić sobie zadanie najlepiej jest zrobić 2 niewielkie nacięcia od strony dziurki na samym zgięciu. W jedno z nacięć wsuwamy nasz ucięty kawałek tiulu i staramy się ułożyć go blisko krawędzi "dziurki technicznej".
Zaczynamy nawijanie pierwszej warstwy.
Zaczynamy nawijanie pierwszej warstwy.
Uwaga!
Pierwsza warstwa tiulu musi być możliwie luźna. Inaczej nasz pompon nie będzie miał kształtu idealnej kuli.
Krok 4
Przycinamy tiul. Chwytamy zdecydowanie kawałek tiulu służący do związania pomponu i pamiętamy, aby cały czas kontrolować jego napięcie podczas rozcinania tiulu. Wsuwamy nożyczki w szczelinę między złożonymi połówkami kartonu i równo przecinamy kolejne zwoje.
Następnie związujemy mocno całą kulę. Jeśli pompon jest bardzo gęsty i ogranicza nam widoczność przy rozcinaniu, możemy pomóc sobie przykładając od zewnątrz drugi kartonowy szablon. Pozwoli on zapanować nad rozkładającym się wachlarzem tiulu i ułatwi związanie kulki.
Krok 5Pozostało rozłożenie pomponu. W razie potrzeby, przycinamy nierówności nożyczkami.
Krok 6
Zmniejszając średnicę szablonu wg narysowanych kolejno linii, przechodzimy do tworzenia mniejszych pomponów.
Krok 7
Pompony zawisły na dyskretnych żyłkach zawieszonych na uchwytach samoprzylepnych, które wbrew pozorom, nie tak łatwo było dostać (Allegro, 2,80zł/5 szt. + przesyłka 8zł). Ogólnie takie uchwyty są traktowane jako artykuły reklamowe służące do zawieszania niewielkich banerów i etykiet, jednak można go znaleźć także pod nazwami: uchwyt z oczkiem samoprzylepny, uchwyt do balonów, uchwyt z siodełkiem, kółko reklamowe z oczkiem, uchwyt podsufitowy do reklamy, ekspozytor reklam. Zakupiłam uchwyty samoprzylepne służące do mocowania opasek samozaciskowych. Nie jest to może najdyskretniejszy rodzaj uchwytów, ale do takich miałam najszybszy dostęp. Najbardziej polecam i powszechnie stosuję haczyki Command, o których pisałam w jednym z wcześniejszych postów.
Filcowy chustecznik
Filc jest bardzo wdzięcznym materiałem, który nie wymaga wykańczania brzegów. Po prostu przycinamy materiał i zszywamy łączenia. Z łatwością można z niego wyczarować proste, użyteczne formy. Przykładem jest wykonany na szybko chustecznik wg wzoru znalezionego w internecie. W zasadzie jest to nakładka na pudełko chusteczek. Oto jak można wykonać ja samemu, Jedyne co jest do tego potrzebne to filc techniczny, który jest gruby i odpowiednio sztywny.
Krok 1
Krok 2
W miejscu łączenia krawędzi można umieścić kawałek złożonego na pół, filcu dekoracyjnego w kolorze będącym częścią aranżacji. Następnie zszywamy wzdłuż łączenia.
Krok 3
Szczyt chustecznika zwieńczyło rozcięcie na chusteczki, które można nieco pogrubić i zaokrąglić końce (wystarczy też zwykłe nacięcie).
Filcowa torba na zabawki
Ostatnio wpadł mi w oko filcowy kosz na zabawki. Jego wykonanie wydawało mi się na tyle łatwe, że postanowiłam spróbować. Do wykonania torby o wymiarach 60x38, potrzebujemy:
- filc techniczny szary (60 x 123cm + koło o średnicy 41cm)
- tkanina podszewkowa (60 x 123cm + koło o średnicy 41cm)
Krok 1
Przycięcie filcu technicznego (wybrałam wymiar kosza: 60 x 38cm).
Wzór na obwód koła pomógł wyliczyć potrzebną ilość filcu:
Obwód koła:
O=2Π*r
Π=3, 141592653589793238462643383279 5
O=2Π*r
Π=3,
Zatem:
wymiar filcu = (2x3,14) x 19cm
wynik: 119,3cm
Ostatecznie filc przeznaczony na boku torby musiał posiadać wymiar 63x123 z uwzględnieniem materiału na zakład. Taki sam wymiar musiała posiadać tkanina podszewkowa. Dodatkowo potrzebne było dno z obu tych materiałów, o średnicy 41cm.
Krok 2
Zszywanie filcu. Najpierw łączymy tunel stanowiący boki torby. Następnie mocujemy dno na szpilki wpinane pionowo. Zszywamy.
Krok 3
Postępujemy analogicznie z podszewką (jak w kroku 2), jednak jej wysokość musi być większa o ok.5-6cm. Następnie, gdy poszewka jest na "lewej" stronie, do jej górnej krawędzi przyszywamy taśmę parcianą (może być dowolnego koloru, ponieważ będzie ukryta).
Po przyszyciu taśmy wywijamy brzegi poszewki w taki sposób, aby ukryć taśmę.
Krok 4
Mocujemy podszewkę do filcowej torby od wewnętrznej strony dwoma ściegami (odległość między nimi wyznacza szerokość ukrytej taśmy parcianej).
Krok 5
Krok 6
Przyszywamy ozdobną aplikację na brzegach kolorową włóczką. Uznałam, że gwiazdka będzie dobrze nawiązywać do wzoru na ścianie i będzie bardziej uniwersalna niż jakikolwiek napis.
Tablica dwustronna
(farba tablicowa - suchościeralna)
(farba tablicowa - suchościeralna)
Krzyś przepadał za swoją obrotową tablicą (suchościeralną/kredową). Nowa aranżacja wymagała rezygnacji z niektórych dodatków na rzecz wygospodarowania większej przestrzeni. Dotychczasowa tablica zajmowała u podstawy dość dużo miejsca, a półka pod nią nie była zbyt dobrze wykorzystana. Nie chciałam rezygnować z tablicy, więc postanowiłam ją przerobić i zawiesić w mało widocznym miejscu. Zawisła na boku dużej szafy, ale wymagała przemalowania strony kredowej.
Ponieważ tablice zawiesiłam w pionie, linie na stronie kredowej zamiast poziome, były teraz pionowe, więc zamalowałam całość farbą tablicową. Wybór padł na farbę Caparol z uwagi na małą pojemność puszki wystarczającą na wymalowanie małej tablicy (Allegro, 19.50zł / 0,33l + 11,00zł przesyłka - 2016 rok). Drewniane obramowanie było pomalowane przez Krzysia czerwonym pisakiem. Jedynym sposobem na jego usunięcie było zeszlifowanie ramki szlifierką.
Dopiero po zabezpieczeniu jej bezbarwnym lakierem i wyschnięciu mogłam zabezpieczyć ramkę papierową taśmą i nanieść farbę tablicową.
Ponieważ tablice zawiesiłam w pionie, linie na stronie kredowej zamiast poziome, były teraz pionowe, więc zamalowałam całość farbą tablicową. Wybór padł na farbę Caparol z uwagi na małą pojemność puszki wystarczającą na wymalowanie małej tablicy (Allegro, 19.50zł / 0,33l + 11,00zł przesyłka - 2016 rok). Drewniane obramowanie było pomalowane przez Krzysia czerwonym pisakiem. Jedynym sposobem na jego usunięcie było zeszlifowanie ramki szlifierką.
Na szczycie tablicy wkręciłam 2 haczyki, dzięki którym tablica mogła zawisnąć na boku szafy, na wkręconych wcześniej dwóch wkrętach. Gdy Krzyś miał ochotę pisać po stronie suchościeralnej zdejmował tablicę, odwracał i wieszał ponownie, albo mógł ją zdjąć całkowicie na czas zabawy i przenieść w inne miejsce.
Mój wówczas 16-letni zegar miał teraz posłużyć kolejnemu pokoleniu :) Wymagał tylko małej metamorfozy. Czarną, plastikową ramkę pokryłam farbą lateksową Luxens, którą malowałam ściany. Użyłam zwykłej gąbki do naczyń, którą tapowałam raz przy razie czarny plastik (na zdjęciu kolor zegara jest granatowy, ponieważ testowałam ten sposób rok wcześniej). Takie tapowanie wymaga dłuższego czasu, ponieważ pierwsza warstwa z trudem pokrywa gładką i śliską powierzchnię. Po jej dokładnym wyschnięciu można nałożyć kolejną. Z każdą kolejną warstwą zwiększa się przyczepność powierzchni i farba kryje lepiej. Konieczne było położenie 4-5 warstw.
Dla kontrastu wewnętrzną stronę ramki (pod szybą) pokryłam farbą w kolorze turkusowym. Ponieważ nie miała farby w tym kolorze kupiłam saszetkę z próbka koloru farby lateksowej Luxsens do ścian, za 2,95zł.
Dla kontrastu wewnętrzną stronę ramki (pod szybą) pokryłam farbą w kolorze turkusowym. Ponieważ nie miała farby w tym kolorze kupiłam saszetkę z próbka koloru farby lateksowej Luxsens do ścian, za 2,95zł.
Wielu z Was na pewno ma ten sam problem - wszędobylskie klocki Lego. Dotychczas Krzysiowe Lego było zgromadzone w wielkiej skrzyni, posegregowane w licznych pojemnikach. Trudno było nazwać to rozwiązaniem optymalnym. Każda zabawa wiązała się z wyjęciem wszystkich pudełek, które zajmowały całą podłogę w i tak niedużym pokoju + wszystkie klocki, które były z nich później powyjmowane.
Wpadłam na pomysł, aby wykorzystać dwie duże i płaskie szuflady w największej szafie. Zainspirowało mnie to zdjęcie znalezione w internecie.
Źródło: www.diyandcraftscorner.com |
Jeszcze jednym sposobem na zapanowanie nad klockami Lego mogą być maty(Allegro, Aliexpress). Pełnią dwojaką funkcję: z jednej strony po rozłożeniu mata zyskuje kształt koła o sporej średnicy stając się tym samym miejscem do zabawy, z drugiej w tunelu na brzegach maty wpuszczony jest sznurek, który po ściągnięciu zamienia matę w worek / plecak, który można swobodnie zwinąć i przenieś w inne miejsce. Bardziej ambitne mamy mogą nawet same uszyć dzieciom podobne maty - liczy się pomysł ;)
Podsumowanie
Pamiętajmy, że "nowy pokój" Krzysia powstał w oparciu o posiadane już meble i położone na podłodze panele, a o nowej aranżacji zdecydowały głównie kolory ścian i dodatki.
Aranżując pokój dziecka powtarzajmy sobie na okrągło: "Mniej znaczy lepiej"... Sama, z pewnością uległam pokusie nadmiaru, ale mówię z ręką na sercu, że naprawdę bardzo, bardzo starałam się sobie odmawiać ;)
Pamiętajmy też o "zasadzie 3 kolorów", która pozwoli zachować równowagę w aranżowanym wnętrzu. Wiele z dodatków możemy wykonać sami za niewielkie pieniądze.
Pamiętajcie - reakcja dziecka na naszą niespodziankę jest warta każdego wysiłku :)
Komentarze
Prześlij komentarz