Niedawno, moja mama zyskała małe pomieszczenie, w którym mogła wreszcie urządzić swój kącik do robótek ręcznych. W małym pokoiku o wymiarach 1,5x3,5m zgromadziła niezbędne meble i takie „robocze” wyposażenie miało się doczekać wkrótce powolnej metamorfozy. Głównym powodem, dla którego nie mogła tego zrobić od razu, był brak czasu i ograniczone środki. Cieszyła się jednak, ze wreszcie udało jej się wygospodarować odrobinę miejsca dla siebie i z tą myślą udała się z tatą na tygodniowe wakacje. Pomyślałam, że zrobię jej niespodziankę i urządzę dla niej ten pokój :D. Miałam na to tydzień i średnio 3h dziennie ;)


Na wyposażeniu pokoju znajdował się niewielki stół, drewniane krzesło, dwa połączone ze sobą regały, szafka, która pamiętała czasy mojego dzieciństwa, małe radio i lampa biurkowa oraz rattanowy fotel z wielką poduchą, który zawsze lubiłam, ale wszędzie zawadzał. Na krótko przed wyjazdem rodziców przeprowadziłam mały wywiad, żeby dowiedzieć się, jak mama planuje urządzić nowe pomieszczenie. Wspomniała o ślicznym oliwkowym kolorze farby, który widziała u znajomych, jak również o planach związanym z zagospodarowaniem wielkiego regału. Ponieważ podobają nam się podobne rzeczy, podsunęłam jej do obejrzenia zdjęcie podobnego pokoju, żeby upewnić się, że obieram właściwy kierunek stylu :) Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu rodziców, więc od razu zabrałam się do pracy. Zakupiłam dużą puszkę białej farby akrylowej, oliwkową farbę do ścian, okleinę drewnopodobną, wykładzinę, tkaninę, listewki i dwa ozdobne uchwyty. Od taty dowiedziałam się również, że mama planowała zawiesić tam jakiś zegar i kupić używaną lampę sufitową, żeby było taniej. Szybko znalazłam zegar, który od dawna domagał się przeróbki a lampę kupiłam po sąsiedzku na Tablicy.pl za 10zł :)



Stół i krzesło

Na pierwszy ogień poszły stół i krzesło. Oczywiście pierwsza rzecz o jakiej pomyślałam, to: „na biało!”. Okleiną drewnopodobną okleiłam blat, żeby kolor drewna ładnie kontrastował z odświeżoną bielą nóg i krzesła.


Dla tych, którzy nigdy nie oklejali mebli podaję kilka wskazówek (z góry przepraszam za marna jakość zdjęć; niestety wynikło to z zagubienia tych lepszych;):

Okleina, na odwrotnej stronie, posiada liczne linie i miarki, które mają ułatwić jej nałożenie. Zaczynamy od odklejenia wąskiego paska, wzdłuż krótszego boku i zagięcia pod spód papieru.


Powierzchnia na którą zamierzamy nałożyć okleinę powinna być odtłuszczona za pomocą płynu do naczyń, zmywacza do paznokci lub innego podobnego środka. Centrujemy okleinę tak, żeby po bokach został nam równy nadmiar, który później podkleimy od spodu, w niewidocznym miejscu. Kiedy mamy już wycentrowaną okleinę, wówczas przyklejamy nasz odbezpieczony kawałek do krawędzi krótszego boku powierzchni, która będziemy oklejać. Następnie za pomocą szmatki przesuwany rękę na przemian góra-dół, raz przy razie, odklejając jednocześnie drugą ręką papier pod spodem.


Szmatka nie uszkodzi nam okleiny i zapewni jej równomierne przyklejenie. Na bieżąco możemy korygować również zdarzające się bąble powietrza. Jeśli jednak nie uda nam się ich „wygłaskać” szmatką, możemy po nałożeniu okleiny nakłuć bąbel cienką igłą i przez powstały otwór upuścić z niego powietrze. Brzegi podwijamy i wykańczamy narożniki.  

Szafka

Przyszedł czas na szafkę, która nigdy nie należała do moich ulubionych, zapewne ze względu na nudę jaką od niej wiało. Niby nieciekawy mebel a jednak potrzebny, dlatego przez wiele lat zmieniał swoje położenie w domu, ale nigdy nie został z niego całkowicie wyeksmitowany ;) Nawet teraz mama uznała, że w jej nowym gabinecie ponownie wykorzysta funkcjonalne walory szafki. Pomyślałam zatem: "na biało!". Żeby jednak nie było nudno chciałam jakoś uatrakcyjnić fronty i dodać uchwyty w stylu retro. Kupiłam sosnowe listewki (ok. 3,90zł/szt.) w markecie budowlanym, odmierzyłam i przycięłam. Przykleiłam je zwyczajnie na Vicol, odtłuszczając wcześniej to miejsce za pomocą zmywacza do paznokci.



Następnie za pomocą białej farby akrylowej ( a dokładniej: emalii akrylowej ogólnego stosowania do wnętrz i na zewnątrz Luxens 0,75l / kolor: kremowy / 25,40zł  / Leroy Merlin) pomalowałam fronty na biało.


Konieczne było nałożenie minimum 3 warstw, a i tak na koniec dałam jeszcze czwartą warstwę. Zamocowałam nowe uchwyty, a blat okleiłam w ten sam sposób co stół, za pomocą okleiny drewnopodobnej w tym samym kolorze (okleina drewnopodobna o szerokości 67cm / Leroy Merlin / cena: 12,46zł/mb). Szafka przeszła wielką metamorfozę i wreszcie można powiedzieć, że nie jest już nudna ;).

Zegar

Od taty dowiedziałam się, że mama planowała powiesić zegar w swoim nowym gabinecie. Ponieważ żaden z posiadanych zarówno przez rodziców, jak i przez nas zegarów nie pasował do nowego wnętrza, konieczne było kupienie lub zrobienie nowego. Przez lata tułał się pod domu, a potem w pracy stary zegar, którego wygląd wyraźnie wskazywał na charakter reklamowy. Był sprawny, więc nadawał się idealnie. Konieczna była zmiana tarczy, zwanej przez wielu cyferblatem, więc zaczęłam szukać czegoś w starym stylu. Na jednej z aukcji internetowych udało mi się znaleźć zdjęcie tarczy. Podrasowałam ją trochę w IrfanView i dodałam na środku grafikę rodem z decoupage'u. Tak powstał zupełnie nowy-stary cyferblat.


Zamocowałam nową tarczę za pomocą taśmy dwustronnej.


Konieczny był demontaż wskazówek celem założenia nowej tarczy, więc przy okazji pomalowałam wspomniane wskazówki na ciemnobrązowy kolor.


Ramkę pomalowałam wpierw na kolor biały, a następnie przetarłam woskiem licząc na to, że po pomalowaniu na brązowy kolor zrobię przecierkę.


Kiedy jednak złożyłam zegar w całość okazało się, że przecierka jest zupełnie niepotrzebna, gdyż zwyczajnie groziło to przerostem formy nad treścią.

Regał

Metamorfozę regału śmiało można by nazwać prowizorką :) Wszystko za sprawą ozdobnych "boczków". Pierwotnie był to zwyczajny regał sklepowy, a właściwie sklecony z dwóch różnych regałów. Jeden miał czarne, a drugi fioletowe krawędzie z lustrzaną folią w głębi. Ponieważ gotowa już szafka wskazywała na styl retro, regał musiał z nią współgrać. Jedno było pewne: kolorowe krawędzie czekało malowanie na biało, ale wciąż nie miałam pomysłu na to, jak wykonać ozdobne boczki. Myślałam już o płycie montowanej na tyłach mebli, ale problemem było docięcie jej na właściwy wymiar. Co prawda kołatał mi w głowie pewien pomysł, ale bałam się o jego zbyt prowizoryczny charakter. Ostatecznie uznałam go jednak za najłatwiejszy i najszybszy do wykonania. Wykorzystałam zatem zwykły karton! Łatwo było go przyciąć a ponadto montaż nie nastręczał większych trudności ponieważ użyłam pinezek. Całość zamalowałam białą emalią akrylową i już. Jeśli mama uzna w przyszłości, że chce zmienić wygląd regału, bez problemu będzie mogła odczepić kartonowe boczki.


Aby ocieplić nieco wnętrze, a jak wiadomo świetnie nadają się do tego celu rozmaite tkaniny, uszyłam beżowe zasłonki, które ukryły część półek regału. Wszyłam też białe pasy, aby mama mogła, o ile zechce, wykonać transfer nitro o wybranym przez siebie wzorze.


Donica

Przed domem stała pusta donica, która mama pomalowała kiedyś resztką użytej do innych celów farby akrylowej w dwóch kolorach: żółtym i zielonym. Tym razem pomyślałam: "na szaro!" :) Zostało mi troszkę białej farby akrylowej i miałam jeszcze czarny akryl w tubie, więc uzyskanie szarego koloru nie było problemem. Na koniec zastosowałam metodę suchego pędzla na wypukły ornament zdobiący donicę i gotowe!


Fotel rattanowy

W przypadku fotela metamorfoza była raczej zabiegiem kosmetycznym. Kupiłam go chyba z 10 lat temu i chwaliłam sobie jego niesamowitą wygodę, ale ze wszystkich domowników tylko ja zachwalałam jego walory. Wszyscy poza mną uważali go za wielki mebel, który ciągle przeszkadza. Istotnie. Jego średnica liczy 1m , więc do małych nie należy, ale i tak wciąż mi się podobał. Gdy zamieszkałam z mężem, on również nie darzył fotela sympatią i podzielał znane mi już argumenty sprzeciwu, a ja jak zwykle dalej szłam w zaparte: "że fajny, że wygodny". Jedynie koty darzyły go sympatią porównywalną z moją, bo całymi dniami się na nim wylegiwały. Kiedy urodził się Krzysiu a nasze 42-metrowe mieszkanie zaczęło się drastycznie kurczyć, wreszcie sama przyznałam, że czas się z tym wielkim fotelem pożegnać. Skutkiem tego trafił z powrotem do rodziców i stojąc w ogrodzie nie wydawał się już taki duży :) Jak widać mama uznała jednak, że coś w sobie ma i umieściła go w swoim nowym gabinecie. Jego wielka poducha była niegdyś biała, ale przez lata straciła blask a koty również przyczyniły się nieco do jej obecnego wyglądu. Kupiłam więc materiał w secondhandzie i  uszyłam wielką, szarą poszewkę na zamek. Podczas przygotowywania dla mamy niespodzianki pomyślałam, że nieco podniszczały rattan zyska nowy blask, jeśli pomaluję go na biało. Okazało się wówczas, że odświeżony rattan doskonale komponuje się z szarą poduchą :) Niestety, wskutek dziwnego zrządzenia losu przepadły mi zdjęcia fotela sprzed metamorfozy. Można jedynie zobaczyć efekt finalny.

Tablica na ścianie

Jakieś 2-3 lata  temu kupiłam tę tablicę za 10zł w sklepie z meblami używanymi. Tablica pochodzi z Ikei. Szczerze mówiąc nie wiem, czy wciąż można ją tam kupić. Nabyłam ją z myślą o tym, że zawiśnie w kuchni lub przedpokoju, ale po przyniesieniu jej do domu okazało się, że jest zbyt duża i od tego czasu leżała w piwnicy czekając na lepsze czasy. Przypomniałam sobie o niej podczas przygotowywania niespodzianki. Wydawała mi się idealna zarówno pod względem koloru, jak i gabarytu. Dziś mogę powiedzieć, że był to strzał w 10-tkę, ponieważ widziałam ostatnio, jak mama zapisywała na niej rzeczy, które należy jeszcze wykonać w ogrodzie przed zimą.


Drzwi

Drzwi szpeciły trochę sporej wielkości naklejki, których usunięcie okazało się niemożliwe. Pomyślałam zatem, żeby jakoś to ukryć i wpadłam na pomysł, żeby zrobić materiałową tablicę. Wymierzyłam karton, docięłam pod wymiar fizelinę i obłożyłam to materiałem. Przymocowałam atłasową wstążkę, tak aby się krzyżowała i gotowe! Ostatnio, w drodze eksperymentu przypięłam złote pinezki w miejscach, gdzie krzyżowały się wstążki. Dzięki temu cała konstrukcja się wzmocniła. Szybko i tanim kosztem udało się zrobić coś z niczego :)



R e a k c j a   m a m y 

Rodzice wrócili z wakacji późnym popołudniem. Ponieważ nowy gabinet znajduje się w osobnym budynku, nie było czasu, żeby tam zaglądać. Wiadomo, trzeba się rozpakować, zrobić jakieś pranie, ogarnąć trochę dom, przygotować kolację, itd. Przyjechałam do rodziców następnego dnia rano. W domu panowało zamieszanie, ponieważ tata akurat gdzieś wyjeżdżał a mama nerwowo krzątała się po kuchni. Gdy tata wyszedł szybko pobiegłam za nim i udało mi się go złapać jeszcze w drzwiach. Ubierając buty, spojrzał na mnie i zanim jeszcze zdążyłam o cokolwiek zapytać, powiedział z uśmiechem: "nie wiedziała jeszcze..." Odetchnęłam z ulgą po czym natychmiast zapytałam, czy on sam widział i czy mu się podobało. Z rozbrajającą szczerością i uśmiechem na ustach odpowiedział, że "fajnie". Wróciłam do mamy, która właśnie nerwowo robiła coś w kuchni i wyraźnie miała tyle roboty, że nie wiedziała za co się zabrać. Pomyślałam, że to jest doskonały moment, aby poprawić jej humor i pozwolić jej oderwać się od spraw życia codziennego. Pod pretekstem pokazania jej jakiegoś pomysłu na aranżację w jej nowym gabinecie, zaprowadziłam ją do sąsiedniego budynku. Otworzyłam drzwi i ... Mama spojrzała na mnie i powiedziała: "Czy Cię Pan Bóg opuścił...?", po czym wchodząc do środka z coraz większym uśmiechem na ustach, omiatając wzrokiem kolejne elementy metamorfozy, powtórzyła: "Czy Cię Pan Bóg opuścił..?"


To była największa nagroda jaką mogłam otrzymać za przygotowaną niespodziankę :) Na koniec mama mnie mocno wyściskała, a także później, gdy jechałam już do domu. Sama byłam mocno wzruszona, wtedy i nawet teraz, gdy piszę te słowa. Ogromnie się cieszę, że niespodzianka się udała. Gdy opadły już emocje, mama dostrzegała kolejne detale: zegar, uszytą zasłonkę na regałach, tekturowe boczki (ha ha), pomalowany fotel rattanowy, donicę-kosz i nowe elementy odnowionej szafki.


 Wszystko jej się podobało i kilkakrotnie powtórzyła, że właśnie tak chciała daną rzecz zrobić.

Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć

Kocham Cię mamusiu!

Komentarze

  1. Piękna niespodzianka. Wzruszyłam się czytając o niej. Jestem pełna podziwu, że to wszystko udało się zrobic w tak krótkim czasie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.
    Wspaniała niespodzianka!
    Rozumiem wzruszenie mamy. Biurko i szafka wyszły Ci rewelacyjnie!
    Zamierzam zrobić podobną metamorfozę biurka u mojej Córy.
    Czy cieżko przykleić okleinę bez tzw. bąbli i bąbelków?
    Boję się , ze sobie nie poradzę.
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, ponownie. Dziękuję za ciepłe słowa:) Co do okleiny, powiek tak: Pierwszy raz zetknęłam się z nią ok. 15 lat temu. Wtedy jej montaż wymagał nie lada umiejętności, a bąble powietrza były bardzo liczne i nie sposób było ich uniknąć. Tymczasem, co do współczesnych oklein mam wrażenie, jakby folia pcv była perforowana (choć tego nie widać) i podczas przyklejania, powietrze ucieka przez te mikroskopijne otworki. Dzięki temu, zdecydowana większość bąbli jest automatycznie usuwana już podczas montażu. Większe, bez problemu można "wygłaskać" po uprzednim nakłuciu szpilką. Naprawdę, nie masz się czego obawiać. Najważniejsze, aby oklejana powierzchnia była gładka i odtłuszczona. Jeśli, np na blacie, są uszkodzenia (najgorsze są te, które napuchły wskutek wilgoci), wówczas trzeba się liczyć z tym, że wokół takiego uszkodzenia będzie się tworzył bąbel, który nawet po odprowadzeniu powietrza będzie nawracał. Musi to być jednak duże uszkodzenie, aby tak się stało.
      Naprawdę, nie trzeba się obawiać, że coś się nie uda. Jest to bardzo proste i nawet przyjemne zadanie, więc droga Fuerto do dzieła! Życzę udanej metamorfozy :)
      Pozdrawiam gorąco
      Stara Winiarnia

      Usuń
    2. Dziękuję
      Na bieżąco będę pokazywać metamorfozę na blogu
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Metamorfoza super Ci wyszła....Gratulacje....Pozdrawiam pa....

    OdpowiedzUsuń
  4. Prześlicznie wyszło, aż chce się zasiąść w tym fotelu....:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam jak po raz pierwszy zobaczyłam ten pokoik po metamorfozie.Naprawdę byłam mile zaskoczona.Często mnie zaskakujesz dobrymi pomysłami Wiesz,że gdy mam tylko czas lubię tam przebywać i poleniuchować w fotelu.Wspaniale można się odprężyć. Dziękowałam już Tobie za tę cudną niespodziankę, ale jeszcze raz oficjalne na forum BAAARDZO DZIĘKUJĘ Twoja Mama

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu prześlicznie, masz kobieto talent :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna metamorfoza! :D Aż zamarzyły mi się zmiany w moim własnym gabinecie :D Dodaję Twój blog do ulubionych, będę tuzaglądać :D Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Stara Winiarnia